Wczoraj w notce "Idę skreślić tych Solidaruchów" na marginesie wspomniałem o redaktor GW Dominice Wielowieyskiej, która postuluje, aby sprawę "Bolka"zbadali i opisali historycy, pomimo tego, że właśnie historycy na podstawie dostępnych im wówczas dokumentów, a raczej ich strzępków sprawę agenturalnej przeszłości Wałęsy i niszczenia przez niego kwitów z teczki "Bolka" opisali w książce "SB a Lech Wałesa". Jaką furię wywołała ta publikacja nie muszę przypominać. Dość wspomnieć, że do dzisiaj Wałesa nie wytoczył autorom sprawy sądowej, za rzekome pomówienia i napisanie przez nich nieprawdy.
Dzisiaj redaktor Dominika daje kolejny dowód swoich defiytów. Stwierdziła ona mianowicie iż "charakterystyczne dla środowisk prawicowych jest podawanie nieprawdziwych informacji i ignorowanie zasady, że należy przeprosić i sprostować nieprawdę. Ostatnim przykładem jest brak przeprosin za podanie w "Wiadomościach" nieprawdziwej informacji o tym, że dokumenty dotyczące TW Bolek zbadał grafolog."
Nie znam całości wypowiedzi Wielowieyskiej, ale jeśli portal Tok fm wiernie cytuje panią redaktor, to wychodzi na to, że właśnie Wielowieyska zrobiła dokładnie to, co zarzuciła Ziemcowi. Podała nieprawdę. Teraz jestem ciekawy czy redaktorka GW swoje nieprawdziwe stwierdzenie sprostuje. Dlaczego nieprawdziwe? Bo Ziemiec za swoje słowa przeprosił następnego dnia na facebooku. Można oczywiście zarzucać Ziemcowi, że forma przeprosin była nieadekwatna do wprowadzenia w błąd widzów. Ale zarzucanie mu, że w ogóle nie przeprosił, co wynika z wypowiedzi pani Dominiki, jest w najlepszym razie nieprawdą, jeśli nie celowym kłamstwem.
Pani Dominice natomiast chciałbym napisać tak: wolę szczere przeprosiny Ziemca opublikowane na fejsie, niż fałszywe przeprosiny LiSa za "wpadkę z Kingą Dudą wystosowane w TVP. Dlaczego uważam za fałszywe i nieszczere przprosiny LiSa? Z powodu jego póniejszych zatargów w tej sprawie z Tomaszem Karolakiem dotycząym tej sprawy.
Pani Dominiko prosze popracować nad własnymi deficytami, zanim się Pani zabierze za deficyty innych.
