mesko mesko
1571
BLOG

Chrzest Polski

mesko mesko Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 36

Jestem świeżo po lekturze sagi o wikingach Elżbiety Cherezińskiej. Cykl nosi nazwę "Pólnocna droga" i składa się z czterech części opisujących tę samą historię z perspektywy 6 różnych osób. Akcja toczy się w latach 950-1000, w Norwegii. Jest to oczywiście opowieść epicka z elementami fantastyki. Fabularna, ale osadzona w konkretnych, historycznych realiach. Jest to opowieść o czasach, kiedy następowała w Norwegii rozprawa nowego Boga, białego Chrysta z dotychczasowymi bogami Panów Północy: Odynem, Thorem, Freją. Jedną z narratorek jest wdowa Halderd. Wdowa po jednym z ośmiu Panów Północy Helgim. Dzisiaj, Panowie Północy byliby odpowiednikami książąt, czy oligarchów. To władcy poszczególnych domów zgromadzeni wokół króla. Dlaczego o tym piszę w kontekście wydarzenia jakim był chrzest księcia Polan MieszkaI? Otóż tylko Halderd, jedyna kobieta wśród Panów Północy (Trondelagu) zdaje sobie sprawę z nieuchronności porażki swoich bogów i tryumfu białego Chrysta. Nie, nie wyrzeka się Odyna, Frei, Thora i własnych bóstw. Ona po prostu realnie patrzy na otaczający ją świat i potrafi wyciągać wnioski. Ona widzi Olafa Tryggvasona, który swoim mieczem niesie Norwegii Chrystusa i doskonale wie, że chrześcijaństwo zmieni świat.

Co stałoby się, gdyby w roku 966 Mieszko nie przyjął chrztu? Zapewne ludy zamieszkujące obszar nad Wisłą byłyby wcześniej, czy później schrystianizowane. Zapewne siłą miecza, tak, jak zrobił to Tryggvason na kartach "Północnej drogi", bo takie były ówczesne realia. Być może nigdy nie powstała by Polska, bo ziemie, które Mieszko swoim aktem uczynił odrębną państwowością, cesarz niemiecki wcieliłby we własne państwo. Jest to całkiem prawdopodobne. Jednakże ten jeden akt roku 966 okazał się brzemienny w skutki dla naszego narodu. Ta jakże ważka decyzja księcia Mieszka okazała się kamieniem węgielnym naszej państwowości i tożsamości. Nawet, jeśli sam książe nie do końca wówczas zdawał sobie z tego sprawę. To był akt nie tylko o chrakterze religijnym, czy politycznym, ale przede wszystkim cywilizacyjnym. Na którego zresztą skutki nie musieliśmy długo czekać, gdyż wystarczy prześledzić historię syna Mieszka i pierwszego naszego koronowanego władcę- Bolesława Chrobrego. Przy cesarzu Ottonie mógł się stać jednym z najpotężniejszych władców ówczesnego świata.

Stał się więc akt chrztu Polski, początkiem łańcucha 1050 letniej historii naszego państwa. Historii, w której chrześcijańska tożsamość odcisnęła niezatarte piętno. Wystarczy przywołać dwa tylko wydarzenia, o trudnych do oszacowania skutkach, gdyby historia potoczyła sie inaczej. Pierwsze, to obrona Jasnej Góry, która pozwoliła zatrzymać potop szwedzki. Druga, to Odsiecz Wiedeńska, która powstrzymała, przynajmniej do dziś dnia najazd hord muzułmańskich na Europę. Po ty ostatnim wydarzeniu król Sobieski napisał lakonicznie w liście do Papieża: "przybyłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył."

Bez Chrztu Polski nie byłoby też wydarzenia określanego "cudem nad Wisłą", kiedy Polacy zatrzymali najazd bolszewików. Tak. Historia naszych tryumfów narodowych nie byłaby możliwa bez tego zakorzenienia w chrześcijaństwie, którego podwaliny stworzył Chrzest Polski roku 966.

Ale skutki tamtego aktu sprzed 1050 lat, to nie tylko chwała polskiego oręża. To też rozwój kultury i sztuki. To choćby ufundowany przez królową Jadwigę najstarszy polski uniwersytet. To myśl Pawła Włodkowica, czy Piotra Skargi.

Mieszko swoją odwagą dalekosięznego myślenia wprowadził nas do Europy. Już wtedy 1050 lat temu. Do tej Europy, której chrześcijaństwo stanowiło wówczas podstawę stosunków pomiedzy państwami. I głupcem będzie ten, kto będzie twierdził, że można było inaczej. Bez chrześcijaństwa. Głupcem będzie ten, kto będzie się starał podważyć zasługi chrześcijaństwa w rozwoju Europy. A dzisiaj 1050 lat po Chrzcie Polski, Europa nawet do swojej Konstytucji nie chce wpisać, że jej fundamenty opierają się na korzeniach chrześcijańskich. Dzisiaj Europa usilnie dąży do radykalnego laicyzmu i swojej dechrystianizacji. Czy ma rację, jak wdowa Halderd uważając, że to nowy i nieunikniony proces? Okaże się za kilkadziesiąt lat.

 

mesko
O mnie mesko

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura